niedziela, 26 lutego 2012

10 Bal

Rozdział X


Tęskniłam za Louisem, który kontaktował się ze mną coraz rzadziej. Przyzwyczaiłam się już do myśli, że wspaniały rok jaki z nim spędziłam odszedł z zapomnienie i był tylko pięknym okresem w moim życiu. Przez kolejne dni starałam się poświęcać jak najwięcej czasu dziewczynom. Tym bardziej, że Angie czekała przeprowadzka.
- Gdzie jest Bianka? - Zapytałam znosząc po schodach kolejne pudło z komiksami przyjaciółki.
- Powiedziała, że ma jakiś nadzwyczajny trening czy coś takiego.. - Angie krzątała się po pokoju segregując kosmetyki do poszczególnych kartonów. Jako, że nigdy nie lubiłam rozmawiać z dziewczynami o mnie i Louise, to dzisiaj chciałam, żeby dziewczyna o niego zapytała. Chciałam jej się zwierzyć i wysłuchać jej opinii. Usłyszeć, że przesadzam i wcale ta blondynka Hannah mi nie zagraża. Chciałam też wymówić głośno jego imię.
- Louis... - wyrwało mi się. Podniosłam się z kucek i odwróciłam w stronę Angie. Stała wpatrzona we mnie z troską i podniesioną jedną brwią, zawsze zazdrościłam jej tej umiejętności.
- El, chcesz porozmawiać?
- Poproszę. Tylko najpierw uporajmy się z tym. - Posłałam jej uśmiech i schyliłam się po kolejny karton. Jak dobrze mieć domyślną przyjaciółkę. Kiedy wszystkie pudła zostały zniesione na parter i opisane, mogłyśmy spokojnie udać się na taras gdzie leżała wielka skórzana kanapa. Miejsce gdzie najlepiej się spało, jadło, rozmawiało, śpiewało, piło.. tam spędzałyśmy najwięcej wolnego czasu razem.
- Widzę, że coś z się z tobą dzieje. Ale nie chciałam pytać, nie lubiłaś poruszać tematu Louisa. Chodzisz z kąta w kąt, jesteś przybita. I śmierdzisz papierosami.. - rzuciła Angie i przysunęła się do mnie.
- Ostatnio mam wrażenie, że Lou znalazł sobie mój zamiennik. Wprowadziła się koło niego niejaka Hannah Walker. Blond niebieskooka piękność z którą to teraz woli spędzać czas. Ostatnio umówiłam się z nim na rampie, nie minęła minuta a już musiał lecieć do niej bo wywaliło jej korki, zrobiłam mu scenę przyznaję. Ale kilka dni później kiedy pojechałam go odwiedzić znowu był z nią. Nawet nie ma czasu wysłać mi głupiego sms'a.
- Doskonale wiem o czym mówisz.. i rozumiem cię.
- Naprawdę?
- Tak. Mam tak samo. Ktoś ostatnio zabrał mi moją przyjaciółkę. - Angie spojrzała na mnie z ukosa. Wtedy zorientowałam się o co jej chodzi. To Louis 'odciągnął' mnie od niej.
- Angie.. to nie tak.
- Spokojnie, nie mam ci za złe, że chcesz się z nim przyjaźnić, tylko czasem trochę mi cię brakowało, to tyle.
- Przepraszam, ale on jest dla mnie ważny, chciałabym, żeby było jak dawniej. Albo.. najlepiej żeby w ogóle nigdy nie pojawił się na tej imprezie Bianki. - Westchnęłam i podkuliłam kolana. Wtedy ujrzałam idącego w naszą stronę Louisa. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Angie. Ta siedziała uśmiechnięta i oświadczyła, że jeszcze musi coś spakować i zostawiła mnie z Lou. Chłopak jednym susem pokonał schodki prowadzące na taras, machnął na powitanie do wchodzącej do domu Angie i podszedł do mnie siadając na kanapie.
- Szukałem cię. Nie odbierasz telefonu.
- Został na piętrze. - Powiedziałam uśmiechając się szeroko na widok chłopaka. Wydawało mi się, że ma dłuższe włosy. Czy naprawdę aż tak się od niego oddaliłam?
- Tak się składa, ze mam dla ciebie bardzo kuszącą propozycję.
- Ah tak?
- Ah tak. Zastanawiałem się czy nie poszłabyś ze mną na bal maturalny. - Uśmiechnął się od ucha do ucha. Skupiłam się niestety bardziej na jego uśmiechu niż na tym co powiedział.
- Słucham ?
- Pójdź ze mną na bal. Za dwa tygodnie w piątek. Będzie zabawa.
- Jasne. Pewnie. - Odpowiedziałam obojętnie ale w żołądku mi aż zakołotało. Jakie szczęście jednak nasza przyjaźć nadal trwała, a on wybrał mnie żebym z nim poszła na bal. Oczywiście bez żadnych podteksów, on nie miał dziewczyny, a ja byłam jego jedyną najbliższą towarzyszką. Uśmiechnęłam się szeroko co zdradzało mój entuzjazm.. który zaraz opadł.
- Zaraz, zaraz.. kiedy to jest ?
- Za dwa tygodnie w piątek. - Powtórzył chłopak.
- Ale Louis, ja wtedy wyjeżdżam. Jadę na pokaz do Londynu. Nie będzie mnie od czwartku do niedzieli.
- Nie żartuj. - Powiedział wyraźnie zawiedziony. Zawsze chciałem cię zobaczyć w świecącej kiczowatej sukience, zamiast jeansów i białych koszulek z nadrukami.. nie mów że przepadnie mi ten widok.
Kopnęłam do lekko stopą w łydkę śmiejąc się głośno.
- Przestań, ja naprawdę chciałabym tam iść z tobą, nie mogę jednak odwołać pokazu.
- No dobra.. kiedy indziej wybierzemy się na tańce. Owinął mnie za szyję ramieniem i potarł pięścią o czubek głowy.
- Pomóc wam w czymś?
- Trzeba zanieść te pudła do ciężarowki. - Wskazałam chłopakowi wóz.
- I po co pytałem.. no dobra do roboty!
Uśmiechnęłam się. Jednak znowu było jak dawniej.
Spotykaliśmy się prawie codziennie od czasu przeprowadzki u Angie. Wiedziałam też że czasami przychodziła do niego Hannah. Ale nie przejmowało mnie to już zbytnio zważając na to, że byłam z nim całymi dniami, czyli z nią mógł być tylko kawałek wieczoru podczas spaceru z psem.
Nadeszła pora na mój pokaz. Spakowałam wszystko co było potrzebne i wyruszyłam pociągiem do stolicy. Po pierwszym dniu byłam bardzo zadowolona. Nie była to żadna pierwsza liga, mały pokazik, dla podmiejskiego magazynu. Od czegoś trzeba zacząć. Całymi dniami przesiadywałam w sklepach na wyprzedażach jakie tylko w Londynie mogą się trafić, a wieczorami chodziłam po wybiegu. Kupiłam nawet Louisowi i dziewczynom koszulki z napisem " I love London", no dobrze przyznaję.. Lou dostał bokserki z takim napisem.  Było świetnie i prawie nie myślałam o domu. W piątek naszła mnie ochota by sprawdzić co dzieje się u Louisa i dziewczyn na facebooku. Najpierw zajrzałam do dziewczyn.
Bianka: " Idziemy z Angie na podbój miasta. Najpierw Chicago Club. Kto idzie z nami?? "
Angie: " Balanga na całego! El żałuj że nie ma cię z nami!"
Odpowiedziałam komentarzem i " lubię to" uśmiechając się do siebie mimochodem.
Najlepsze zostawiłam sobie na później byłam ciekawa jakie zdjęcia pojawiły się na profilu Louisa. Było już późno więc na pewno ktoś zdążył wrzucić co nie co. Zamarłam pochylając się nad ekranem laptopa chcąc się upewnić czy aby nie śnię. Louis i Hannah dodali zdjęcie z balu.

A więc zabrał Hannah na bal. Mogłam się tego spodziewać, przecież nie poszedłby sam. Wyglądała bardzo schludnie, skromnie.. musiałam przyznać, ze podobała mi się w tej sukience. Uśmiechnęłam się zasłaniając dziewczynę dłonią i zostawiając sobie samego Louisa. Wyglądał tak elegancko. Zaśmiałam się. Możesz być spokojna Eleanor, wybrał ją, bo ty nie mogłaś iść. To ciebie zapytał jako pierwszą, dalej jesteś jego najlepszą przyjaciółką, numerem jeden.
Zjechałam spokojnie w dół strony kiedy ku moim oczom rzucił się kolejny wpis:
"Louis Tomlinson jest w związku z Hannah Walker".

12 komentarzy:

  1. o mój boże. chyba sie poryczę o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji , ale to tylko sprawia że twoje opowiadanie z rozdziału na rozdział robi się coraz lepsze . ; ) Czekam na ciąg dalszy. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to! X kiedy nastepny ?

    OdpowiedzUsuń
  4. no po prostu mowę mi odjęło ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. No i się poryczałam...: c
    On nie może być z Hannah !!
    Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny rozdział ;)
    ale jak to on i Hannah ?! dlaczego ? ;c
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, świetnie piszesz ! Normalnie masakra, nie mogę się oderwać. Historia jest ciekawa, jeszcze na taką nie trafiłam ! Boska jesteś. ;)
    Zapraszam też do siebie.
    http://onebandoneloveonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam ;)
    Koleżanka poleciła mi ten profil i nie będę pisać długo powiem jednym słowem to jest SUPER!
    po prostu siedzę już koło godziny i nie mogę przestać czytać.Ten zwrot akcji te przeżycia uczucia. BOSKIEEE ! .;)
    Czekam na ciąg dalszy .;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, jestem zaskoczona, naprawdę świetne! :D Dodawaj szybko nowy, wciągnęłam się :]
    + Zapraszam do mnie - http://lovejoylaughter.blogspot.com/ :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. no i się popłakałam,wzięłam to za bardzo na serio.o lol:c
    ale rozdział świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra. Dochodzi 2:30, a ja skończyłam na tym rozdziale. Wstaję rano i jadę dalej. Jak na razie jestem pod wielkim wrażeniem. I przyznaję, że mój zapał do pisania umarł < 3 Chcę juuuuż wiedzieć jak El zareaguje na ich związek, ale padam na ryj, haha.

    OdpowiedzUsuń