Rozdział VIII
Wakacje kończyły się nieubłaganie. Dowiedziałam się, że rodzicom nie
jest spieszno do domu i będę musiała dalej radzić sobie sama. Nie przeszkadzało
mi to, ale czasem przydałby się w domu ktoś z kim mogłabym porozmawiać, albo mógłby
być ze mną ktoś kto raz na jakiś czas mógłby zrobić mi chociaż kanapkę. Moi
przyjaciele doskonale spełniali swoje role jako przyjaciele. Często spotykałam
się z Angie i Bianką, rzadziej z Louisem. Kiedy zaczął się rok szkolny wszystko
nabrało poprzedniego tempa. Poranne wstawanie, lekcje, powrót do domu,
odrabianie prac domowych i właściwie już był czas na sen. Do tego ciągłe trucie
nauczycieli o maturze która ‘ zbliżała się wielkimi krokami’. Jako dobra
uczennica, nie musiałam za bardzo martwić się o swoją przyszłość. Byłam
prymuską, czego wymagała ode mnie prywatna szkoła. Jedyne co mnie martwiło to
to że za mało czasu spędzałam z Louisem. Przyjaciółki miałam codziennie w
szkole i jeszcze w drodze do domu. Chłopak chodził do innego liceum i mieszkał
daleko ode mnie. Zostawało nam tylko wieczorne dzwonienie do siebie, co i tak
nie było wystarczające.
Ten rok minął jak pstryknięcie palcem.
Nauka. Matura. Wyniki. Egzaminy na studia.
W między czasie kilka sesji, pokazów.
Nastał czerwiec. Znałam już Louisa ponad rok i naprawdę byliśmy
idealnymi przyjaciółmi. Znaliśmy się jak łyse konie. Nie wierzyłam, że tak
krótki czas może tak wpłynąć na moje relacje z L. Przestałam myśleć o nim jak o
chłopaku. Doskonale sprawdzał się w roli kumpla (brata, którego zawsze chciałam
mieć).
W szkole po egzaminach zrobiło się trochę luźniej i mogłam w końcu
spotkać z Lou bez poczucia, że nie mam wszystkiego dopiętego na ostatni guzik.
- Hej. Co słychać? – Odezwał się do słuchawki. W tle leciała jakaś
skoczna melodia. Uśmiechnęłam się na dźwięk jego głosu.
- Nareszcie lato. Może przestanie padać choć na chwilę. Dzisiaj jest
nawet ładnie. Masz coś do roboty? Może się spotkamy?
- Jasne. Możemy pójść do parku.
Naszym miejscem przez wiosnę stała się wielka rampa w skate parku.
Kupowaliśmy zawsze coś do jedzenia i przesiadywaliśmy tam sporą część
słonecznych dni. Rzadko kiedy ktoś tam jeździł na desce ze względu na opłakany
stan rampy.
- Wezmę słonecznik.
- Do zobaczenia na miejscu.
Jak zawsze, krótko zwięźle i na temat. Tak jak lubiłam. Narzuciłam na
siebie jeansową kurtkę i wsunęłam do kieszeni przygotowaną już paczkę
słonecznika.
Chłopak już czekał na mnie na miejscu. Siedział na górze i przywitał
mnie szerokim uśmiechem. Stanęłam na środku rampy i rozbiegłam się. Podbiegłam raz z jednej strony raz z drugiej
by nabrać prędkości. Jak zwykle nie wyrobiłam i musiałam liczyć na silne ramię
Louisa. Kiedy wciągnął mnie na górę usiadłam i położyłam pomiędzy nas paczkę z
ziarnami.
- Jak minął tydzień?
Zapytał biorąc garść ciemnych ziarenek i zaczął dłubać.
- Pojechałam na pokaz po czym jak zwykle nic nie robiłam. Czekam na
wakacje. Chcę, żeby było jak dawniej. Kiedy jeździliśmy na imprezy, do kina i
wskakiwałeś mi do łóżka. A co u ciebie,
masz dziwną minę?
Chłopak zaśmiał się podejrzanie i położył się opierając na łokciach.
- Do domu obok mojego wprowadziła się urocza blondynka. Ma na imię
Hannah.
- Uuuu.. co ty nie powiesz? Może w końcu sobie kogoś znajdziesz.
Zaśmiał się ponownie. Zachowywał się dziwnie, był jakiś taki… nie mój.
Sztuczny, zestresowany.
Nie potrafiłam tego określić.
- Rozmawiałem z nią chwilę. Haha.. a wczoraj została sama w domu i
musiałem pomóc jej bo wywaliło u niej korki.
Zaśmiałam się wymuszonym, sztucznym śmiechem. Zadzwonił mu telefon.
Spojrzał na wyświetlacz.
- To ona.
Odwróciłam głowę kiedy zaczął z nią rozmawiać, jakbym nie chciała
podsłuchiwać, ale nie miałam wyjścia.
- Hej Hannah. Nie nic nie robię. Znowu wywaliły ? Hahahaha. Co? Jasne.
Pewnie. Hahaha.
Był tak podniecony, że aż go nie poznawałam. Spojrzałam na niego
przelotnie. Uśmiechał się jak małe dziecko, jakby rozmawiał ze świętym
Mikołajem.
- Jasne, zaraz będę. Nie nie ma sprawy, do zobaczenia.
Spojrzałam na Louisa z wyrzutem.
Co? Co to miało wszystko znaczyć? Nie minęła minuta, a on już miał sobie
iść? Przeniósł wzrok na mnie chowając telefon do kieszeni, na jego twarzy wciąż
widniał ten głupkowaty uśmiech. Ciągle miał ją w głowie.
- Serio? – Zapytałam zniesmaczona. Chłopak poczuł się zmieszany.
Widział, że jestem na niego zła. Ale czy można mi się dziwić?
- Eleanor, przepraszam. Ale ona jest sama w domu. Jej rodzice wciąż
pracują.
- Jest dzień. Nie potrzebuje światła. A my nie widzieliśmy się przez
cały tydzień.
- Nie chodzi tylko o światło. Przecież nie tylko oświetlenie jest na
prąd. Jesteś zła?
- Nie widać?
- Spotkajmy się innym razem. Może jutro.
- Nie ważne. – Powiedziałam i podsunęłam się od krawędzi rampy by
zjechać z niej na dół. Chciałam ześlizgnąć się na powierzchni butów ale nie udało mi się zachować równowagi i przechyliłam się na przedramię. Przetarłam sobie rękę, strasznie piekło. Syknęłam z bólu i spojrzałam na zakrwawioną powierzchnię zdartej skóry.
- Nic ci nie jest? - Zatroskanie Louisa było słyszalne w głosie.
Odwróciłam się tylko posyłając chłopakowi piorunujące spojrzenie. Wygłupiłam się. Ruszyłam pewnym krokiem w kierunku domu. Z bolącą ręką i dumą.
- Eleanor! - Wrzasnął za mną. Zatrzymałam się, jednak nie miałam zamiaru się do niego odwracać. - Nie wygłupiaj się. Chodź do niej ze mną. Później możemy pójść do mnie.
Postanowiłam jednak na niego spojrzeć. Obróciłam się na pięcie. Chłopak dalej siedział na rampie.
- Ale mięliśmy się spotkać tu. - Powiedziałam cicho. - Zresztą. Muszę już iść. Zapomniałam, że mam.. coś do zrobienia w domu. Mama mi kazała .. na razie. Odezwij się jak będziesz miał ochotę. Tylko wiesz, wtedy kiedy na pewno będziesz mógł się spotkać tak żeby nie marnować mojego czasu.
Machnęłam luźnymi rękoma i skrzywiłam się czując pieczenie przedramienia.
Ruszyłam szybkim tempem w kierunku domu. Zaszkliły mi się oczy. Chyba byłam po prostu zmęczona.
***
To jakiś koszmar.
Jedna wielka kupa.
Boże zabierz mi ręce żebym
przestała pisać takie GNIOTY!
jest świetne jak zawsze*.*
OdpowiedzUsuńEhh .. Co ty piszesz ? Twoje opowiadanie jest przecież świetne .. ;d . Czekam na kolejne rozdziały . ; )
OdpowiedzUsuń~Ania.
przestań! Świetne jest :)
OdpowiedzUsuńco ty chcesz ?
OdpowiedzUsuńfajny jest ;)
czekam na kolejny ;)
swietnu jest.!
Usuńkocham twoje opowiadanie.! < 33
UWIELBIAM! DZIEWCZYNO JESTES GENIALNA <3 CZEKAM NA NASTEPNY!
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńgniot? kochana czy ciebie za przeproszeniem poje*bało?:d uwielbiam to opowiadanie, naprawdę piszesz cudownie, w do tego dbasz o ortografię. :D kckc i proszę dodaj szybko kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńfajny (:
OdpowiedzUsuńświetne naprawdę, mam nadzieje ze dzisiaj bedzie nowy rozdział! doczekać się nie moge. c:
OdpowiedzUsuńKiedy next rozdział? :>
OdpowiedzUsuńTutaj rodział pojawi się najprawdopodobniej jutro.
UsuńJest już napisany, ale chcę go jeszcze dopracować.
+ dzisiaj była kolej mojego drugiego bloga którego piszę dopiero od dwóch dni. aboutDDstory.blogspot.com
czekając na kolejny tutaj możesz przejrzeć tamten. :)