sobota, 18 lutego 2012

4 Coraz lepiej



Rozdział IV



Lou włączył pierwsze nagranie na którym mógł mieć maksymalnie 9 lat. Śpiewał tekst piosenki jednej z bajek którą ja też oglądałam za młodu. Barney and friends. Zaśmiałam się. Wyglądał tak słodko.
- Teraz idzie ci dużo lepiej. Poklepałam go po kolanie dalej oglądając starania małego Lou. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, ale w tym momencie Louisowi ulżyło . Zauważył że nie jestem przy nim już taka spięta i nawet go dotknęłam.  Ale nie będąc wtedy tego świadomą przeszłam do oglądania dalszych filmików. Przeglądnęliśmy wszystkie, od najstarszego, aż do najnowszego.
- Coraz kolejne są coraz lepsze. Powinieneś coś zrobić ze swoim talentem. Jakoś go wykorzystać.
- Nie żartuj. Jest wielu o wiele lepszych wykonawców ode mnie.
- Nie mówię o operze. Żeby się sprawdzić nie trzeba wiele. Choćby& - Zaczęłam się zastanawiać. O! Co powiesz na X-factor?
- Mówisz poważnie? Chcesz zrobić ze mnie pośmiewisko na pół Anglii? Taka z ciebie koleżanka?
- Louis proszę cię.  Castingi właśnie się zaczynają, gdzieś za dwa tygodnie zaczynają jeździć po kraju, widziałam reklamę. Zgódź się.
- Może za rok. Następna edycja nie ucieknie.
Nie chciałam naciskać. Zależało mi tylko, żeby wiedział, że podoba mi się jego głos i to jak nim operuje. Odezwał się po chwili.
- Nie sądzisz, że to nie fair, że tylko ty widziałaś mnie z czasów dzieciństwa? Uśmiechnął się figlarnie i zamknął komputer odkładając go obok siebie.
- Mam ci pokazać moje stare zdjęcia? Serio?
- Tak. Chcę je zobaczyć.  Odpowiedział stanowczo marszcząc brwi.
- Dobrze, ale pod warunkiem, że pójdziesz na casting do X-f..
- El..
- Dobrze już dobrze. Próbowałam tylko. Przerwałam mu tak samo jak on mnie przed sekundą. Zaśmiałam się i zeszłam z łóżka. Po chwili wróciłam na swoje miejsce blisko koło chłopaka wcześniej wykonując wielki skok. W locie zastanawiałam się czy przypadkiem jest możliwość że za sekundę nie połamię łóżka, ale do tego na szczęście nie doszło.
Siedzieliśmy i oglądaliśmy moje zdjęcia. Opowiadałam mu różne historie związane z fotografiami a on nie pozostawał mi dłużny. Poruszone zostały tematy wypadków, wpadek na urodzinach, znienawidzonych dzieci z przedszkola i szkolnych miłości.
- Dobrze, więc kochałeś się w piegowatej rudej Doris?
- Miała miłe usposobienie. Zaśmiał się broniąc swojej pierwszej miłości.
- A teraz kogoś masz? Zapytałam całkiem swobodnie.
- Nie. Jestem sam.
Przełożyłam zdjęcia i włożyłam do pudełka. 
- Nie zapytasz czy ja jestem sama? Uśmiechnęłam się spoglądając na niego z przymrużonych powiek.
- Wiem, że jesteś.
- Wyglądam na singielkę? Chcesz mi powiedzieć, że nie wyglądam jakbym mogła z kimś być?
- Nie. Chcę powiedzieć, że zapytałem o to Biankę. Uśmiechnął się jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
Motylek wrócił i przyprowadził kolegów.
Oparłam się o ścianę przygryzając delikatnie dolną wargę i uśmiechając się niemal niezauważalnie.
Chłopak dziś nie wyglądał tak korzystnie jak na urodzinach Bianki. Miał na sobie znoszone jeansy i szarą bluzę. Jednak dalej prezentował się dobrze.
- Wiesz. Zaczął. Lubiłam kiedy zaczynał wypowiedź od wiesz . W poniedziałek wyjeżdżam na tydzień do rodziny. Wracam we wtorek. Może spotkamy się wtedy. Sądzę, że mogłabyś mi w czymś pomóc.
Zastanowiłam się chwilę. Nie miałam żadnej wskazówki odnośnie tego o co mogło mu chodzić.
- Jasne. Czemu nie. Odezwij się do mnie. Będę cały czas tutaj.
- Ok. A żebyś o mnie nie zapomniała. Zaśmiał się. Podniósł się z łóżka i ubrał moje różowe okulary, które otrzymałam kiedyś na koncercie jakiegoś podmiejskiego zespołu i zrobił sobie zdjęcie moim telefonem.   Muszę już iść. Do zobaczenia.
Zaśmiałam się i odprowadziłam go na dół zamykając za nim drzwi jak przekroczył próg domu. Oparłam się o ścianę i położyłam dłonie na brzuchu.  Motyle uspokoiły się.
Byłam w szoku kiedy zorientowałam się, że Louis spędził u mnie dzisiaj 6 godzin. Czas zleciał tak szybko. Nie mogłam się już doczekać naszego kolejnego spotkania. 

2 komentarze:

  1. Zdjęcie mi się nie podoba , ale twoje opowiadanie jest świetne . ; )
    Kiedy następny rozdział ? ;>


    ~Ania.

    OdpowiedzUsuń