niedziela, 22 kwietnia 2012

21 Jej dyktafonik to najmniejszy problem.


- Więc to ty jesteś Amy. – Stwierdziłam rzecz oczywistą odkładając dyktafon obok siebie dyskretnie włączając przycisk. Chciałam mieć wszystko nagrane, nawet jeśli miało się to odbywać bez jej zgody.
- A ty Natalie.
- Dlaczego to zrobiłaś? Zayn naprawdę cię pobił?
- Wszystko wymknęło się spod kontroli. – Dziewczyna wstała i podeszła do okna. Jakby nie chciała, żebym na nią patrzyła. Wolałam kiedy siedziała na miejscu. Chciałam mieć ją na oku, jakbym się bała, że zaraz wyskoczy z okna by uniknąć rozmowy ze mną.
- O czym ty mówisz? – Wsunęłam dyktafon do wewnętrznej kieszeni marynarki i podeszłam do niej. Oparłam się łokciem o parapet i spojrzałam na jej twarz. Zaszkliły jej się oczy. Podniosłam lekko brwi dając jej do zrozumienia, że milczeniem nic nie wskóra i oczekuję jej odpowiedzi w tej chwili.
- Zayn nic mi nie zrobił. Wszyscy są niewinni. Ja po prostu nie sądziłam, że cała ta akcja będzie tak głośna. Szybko będzie można się zorientować, że żadna Amy nie istnieje.
- Dlaczego chciałaś im zaszkodzić? 
- Poczułam się źle kiedy zobaczyłam ciebie z Louisem.
Przyłożyłam palce do skroni.  Ta dziewczyna była niesamowita.
- Jesteś chora. – Wydukałam cicho i złożyłam ręce na piersi. – Co ci przyszło do głowy? Przecież to mogło zniszczyć ich karierę. Poza tym jeśli chciałaś zaszkodzić Lou dlaczego uwzięłaś się na Zayna?
- Louis trzymał się z daleka. Do tego mógł mnie poznać. A Zayn, Zayna można najszybciej oskarżyć o pobicie. Szybko się upija i staje się wtedy agresywny.
- Przecież ty zostawiłaś Louisa. Dlaczego w takim razie chciałaś.. – Nawet nie wiedziałam o co mam pytać. Wszystko było tak niedorzeczne.
- Musisz przyznać, że jest wart uwagi.
- Rzuciłaś go.
- Sądziłam, że to dobry wybór myliłam się.
Pokiwałam głową. Od początku wiedziałam, że jest nienormalna.
- Będziesz musiała powiedzieć to w sądzie.
- Wycofam zarzuty.
- Nie pozwolą ci tak łatwo zamknąć tej sprawy. Szybko wszystkiego się domyślą. Musisz się przyznać. 
- Mam znajomości. Załatwię to po swojemu.
Była uparta i pewna swego. Dokładnie taka jaką ją zapamiętałam. Wyciągnęłam dyktafon z kieszeni.
- Mam wszystko nagrane. Tu już nie znajomości wchodzą w grę.
Podeszłam do swojej torby leżącej na kanapie i chwyciłam ją w dłonie.
- To wszystko z mojej strony. Mnie już nie musisz się tłumaczyć. Wiem najważniejsze. Chłopcy są niewinni. Nie chce mi się na ciebie patrzeć, a tym bardziej wysłuchiwać tego wszystkiego. To już nie moja działka.
- Nie rób tego.
Zatrzymałam się przy wyjściu z pokoju.
- W ten sposób załatwisz mnie. Zniszczysz życie.
- Ty chciałaś zrobić to piątce niewinnych, świetnych chłopaków.
Hannah spuściła wzrok skręciła włosy zarzucając je na ramię.
- Wiem. Teraz dociera do mnie jak to wszystko wymknęło się spod kontroli. Ale uwierz mi, nie wiedziałam co robię. Tak bardzo ciążył mi twój widok z Louisem. 
- Kto cię pobił? Skoro nie był to Zayn? – Zapytałam jeszcze zanim wyszłam z pokoju ignorując jej wcześniejsze wyznania. Nie działały na mnie. 
-  On. – Wskazała na mięśniaka który wszedł właśnie do pokoju.- Zleciłam mu to.
- Brawo Hannah, nawet nie wiesz w jakich jesteś tarapatach. Radzę ci już zastanawiać się nad tym jak tłumaczyć się przed sądem. Choć ty już chyba nic nie wskórasz.  Przepraszam. – Zwróciłam się do mężczyzny zmuszając by mnie przepuścił.
W drodze do samochodu zastanawiałam się w czym przed chwilą brałam udział i sama nie mogłam się nadziwić do jakich rzeczy zdolna jest Hannah. Nie chciałam dzwonić do chłopaków i tłumaczyć im wszystkiego przez telefon. Tak mało było do wyjaśniania a zarazem tak dużo. Spojrzałam w górę na okno w którym dalej stała blondynka. Wpatrywała się we mnie wzrokiem całkiem innym niż wcześniej. Zawsze była pełna nienawiści, zazdrości. Teraz pełna była smutku i skruchy. Spuściłam głowę i wsiadłam do samochodu. Chwyciłam za dyktafon włączając nagranie. 
" Zayn nic mi nie zrobił. Wszyscy są niewinni... bzzz... Zayna można najszybciej oskarżyć o pobicie. Szybko się upija i staje się wtedy agresywny... bzz...Poczułam się źle kiedy zobaczyłam ciebie z Louisem...bzzz..Mam znajomości. Załatwię to po swojemu.. ".
- Perfidna zołza. - Burknęłam odpalając silnik i ruszając do domu.

Chłopcy siedzieli na kanapie i fotelach wpatrując się we mnie tępo.
Harry był w pełnym szoku i siedział na oparciu fotela z otwartą buzią.
Zayn był wkurzony, naprawdę wkurzony.
Niallowi było przykro. Złożył ręce w koszyczek i bawił się palcami.
Twarz Liama nie wyrażała żadnych uczuć, ale wydawało mi się, że mu ulżyło, tak samo jak mnie.
Louisowi zaś było głupio. Jakby czuł się winny przez całą tą sytuację. Siedział sam na fotelu wpatrując się we mnie, jego wzrok nie miał uczuć. W pewnym momencie pociągnął mnie za rękę ku sobie, widząc jak niezręcznie się czuję przynosząc takie niewygodnie wieści. Wylądowałam niezgrabnie na jego kolanach ale zaraz zostałam ciepło objęta i przytulona. Chwyciłam go za dłoń, wciąż wertując miny chłopaków. Wciąż milczeli. To mi ciążyło.
- Zazwyczaj mieliście więcej do powiedzenia. Hej! - Machnęłam ręką przed twarzą Liama który był najbliżej mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Wstał będąc gotowym do przemowy. Wiedziałam, że podoła zadaniu taty zespołu.
- Chłopaki, chyba powinniśmy się cieszyć. Wiemy, że Zayn jest niewinny. A Eleanor ma dowód na winę Hannah.
- " Wiemy, że Zayn jest niewinny"? Wątpiłeś w to ? - Zapytał cicho Niall poprawiając się na siedzeniu i spoglądając niepewnie na mulata, który jeszcze bardziej spochmurniał.
- Oczywiście, że nie. Nie tak to miało zabrzmieć.
Odwróciłam głowę by spojrzeć na Louisa błagalnie. " Proszę zrób coś, żeby nie wynikła z tego kolejna awantura." Zdawałam się przekazywać wzrokiem. Chłopak wychylił się zza moich pleców i wkroczył do akcji zanim jeszcze padły niepotrzebne słowa.
- Podsumowując. Zayn jest niewinny. Wiemy kto jest sprawcą zamieszania. Jesteśmy bezpieczni. Możemy wracać do roboty. A nasza reputacja i przyszłość zespołu nie wisi na włosku. Zayn przestać się dąsać. Liam już się nie odzywaj. Niall więcej życia. Hazza.. ty nic nie rób lepiej.
Zaśmiałam się cicho i poklepałam Louisa lekko po kolanie dziękując w ten sposób za pomoc.
- Chcecie jakoś uczcić szybkie rozwiązanie sprawy?
- Chcemy ci przede wszystkim podziękować. Gdyby nie ty, dalej bylibyśmy w punkcie wyjścia. - Liam uśmiechnął się do mnie a reszta chłopaków w mgnieniu oka zaczęła dynamiczne machać głowami. Wyglądali jak te kiczowate pieski, które stawia się zawsze w samochodach. Uśmiechnęłam się.
- Cieszę się, że już nic wam nie grozi. Ale szkoda też że wszystko trwało tylko dwa dni. Moglibyście tutaj dłużej zawitać. Teraz pewnie będziecie musieli wyjechać. - Usiadłam bokiem na kolanach Lou by cały czas móc na niego patrzeć. Objęłam go jednocześnie ramieniem. Chłopak wygiął usta w skośnym grymasie i pokiwał lekko głową.
- Też chciałbym trochę zostać w Doncaster. - Pociągnął mnie lekko za ostający kosmyk włosa opadający niedbale wzdłuż twarzy. Obiłam się czołem o jego policzek.
- Dosyć tego dobrego. - Powiedział Harry wstając i ciągnąc mnie lekko za nogę. - Gołąbeczki. Pora zrobić coś pożytecznego.

- Trzeba udowodnić jakoś jego winę! Wymyśl coś! - Siedziałam na przeciwko mojego ochroniarza, który jednocześnie był moim pomagierem i najwięcej wiedział o całej sprawie.
- Ale Hannah. On jest niewinny. Jak możesz udowadniać czyjąś winę jak jest niewinny?
- Gadasz jak małe dziecko. Wszystko można zaaranżować. Załatw mi chłopaka który wygląda jak on.
- Co chcesz zrobić? Błagam cię nie kombinuj, już i tak masz na ogonie całą tą Eleanor.
- Jej dyktafonik to mały pryszcz i najmniejszy problem.
Barry spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja uśmiechnęłam się tylko kącikiem ust. Nie chciałam dać za wygraną.

Usłyszałam pukanie do drzwi i zsunęłam się z kolan Louisa. Wiedziałam, że to jedna z moich przyjaciółek, bo poznałam nasz ustalony niegdyś sposób pukania. Zapomniałam, że to kiedykolwiek funkcjonowało.
To była Angie.
- El, słuchaj potrzebuję od ciebie ten żakiet co kiedyś pożyczyłaś od Bianki. Pytałam się już jej.. - mówiła powoli pokonując odległości korytarza, kiedy weszła do salonu gdzie znajdowali się chłopcy była tak przejęta że nawet ich nie zauważyła, wpatrzona w swoje palce wyliczała kolejno daty- bo wiesz 23 mam spotkanie w sprawie pracy, a już 25 muszę iść na imieniny babci a on by się nadawał i na to i na to.
Dziewczyna usiadła na krześle przy barze i dopiero wtedy kątem oka zauważyła, że nie jest jedynym gościem w moim domu. Uchyliła lekko buzię, miałam wrażenie, że zaraz zacznie się ślinić. Na szczęście do tego nie doszło.
- El.. pomóż mi wyjść z tego z twarzą. - Szepnęła do mnie.
Zaśmiałam się równocześnie z pozostałą piątką.
- Chłopaki. To jest moja przyjaciółka, Angie. Chłopaków już znasz.
Uśmiechnęła się miło, jednocześnie patrząc na mnie karcąco. Widocznie nie chciała, żeby chłopcy wiedzieli, że jest w pewnej mierze ich fanką.
- To co z tym żakietem.. ? - Zapytała nieśmiało, czerwieniąc się i co chwilę łypiąc okiem na Nialla który zdawał się jej nie zauważać, wiedziałam, że najbardziej lubiła właśnie jego.
- Już go szukam. Chodź ze mną na górę. Louis.. - zwróciłam się do chłopaka, który przeniósł na mnie wzrok, który wcześniej spoczywał na Harrym. - Zobacz, czy basen jest sprawny. Dzisiaj zapowiada się upalny dzień.
W pokoju zaraz zrobiło się gwarno od zadowolonych okrzyków One Direction. W mgnieniu oka znaleźli wyjście do ogrodu i już ich nie było.
- Dlaczego nie mówiłaś? - Skarciła mnie Angie.
- Długa i skomplikowana historia. Nawet nie wiem czy mogę ci ją opowiedzieć.
- No dobrze, zrozumiałe, ale dlaczego wyskoczyłaś z tym basenem. Chcesz mnie zabić?
Zaśmiałam się.
- Chodź już lepiej.

__________________________
Do jednej z czytelniczek:
Bardzo się cieszę, że podoba ci się opowiadanie i bardzo mi z tego powodu miło. Ale czułam się trochę oszukana kiedy zaspamowałaś poprzedni wpis swoimi komentarzami.

Jak się podoba?

Wszelkie pytanie kierujcie tu: http://www.formspring.me/stylesharryHGDD
Dla nowych wiadomości o opowiadaniach mój TT: NedaPoland

sobota, 7 kwietnia 2012

20 Przemyśleliście to w ogóle ?


W poprzednim rozdziale: One Direction zajmuje trzecie miejsce w X factorze. Kilka dni po zakończeniu programu chłopcy przyjeżdżają do domu Eleanor, wyjaśniając, że Zayn jest podejrzany o pobicie jednej z nachalnych fanek. Sam chłopak był pijany i nic nie pamięta.

Otworzyłam oczy po czym od razu je zamknęłam, mając nadzieję, że tym sposobem obudzę się jeszcze raz, ale w innej rzeczywistości. Nie chciałam budzić się w takiej gdzie zespół mojego chłopaka wprowadza się do mojego domu i traktuje go jak hotel. Nie miałabym nic przeciwko gdyby dostosowali się do moich uwag i spali tam gdzie im przygotowałam miejsce do spania. Lou miał spać ze mną, Liam i Niall w sypialni moich rodziców a Zayn i Harry na kanapach na dole w salonie. Skończyło się tym, że koło mnie chrapał Louis, a na jego klatce piersiowej spod kołdry wystawała stopa Nialla. Dobre kilka minut zajęło mi przejście nad chłopakami. W końcu zeskoczyłam na dywan i udałam się na ogólne oględziny. Najpierw udałam się do sypialni gdzie spali wszyscy trzej pozostali. Uśmiechnęłam się do siebie mimowolnie. Widok był nieziemski i byłam pewna, że gdybym zrobiła im zdjęcie i wrzuciła na jakikolwiek portal społecznościowy rozpętała by się burza spamów od fanek. Dlatego też cicho zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki.

Po kąpieli postanowiłam posprzątać po wczorajszej kolacji i zająć się przygotowaniem śniadania. Chłopcy jedli za czterdziestu i brudzili za stu. Musiałam z nimi poważnie porozmawiać. Wyszłam do sklepu kupić tosty. Kiedy wróciłam z zakupów chłopcy już szwendali się po domu w rozczochranych włosach i rozciągniętych ubraniach. Westchnęłam i poszłam do kuchni odstawić zakupy.
- Jak się spało chłopaki? – Zapytałam zastając w kuchni Liama, Zayna i Nialla. Ostatniemu zamknęłam lodówkę przed nosem. – Zaraz będzie śniadanie.
- Wspaniale. Mógłbym tu mieszkać do końca życia. – Odpowiedział Niall odwracając się tyłem do lodówki i śledząc moje ruchy. Chyba czekał aż odstawię torby z żywnością i na chwilę się od nich oddalę by mógł sprawdzić co jest w środku. Postanowiłam być ostrożna. Byłam pewna, że decyzję o pozostaniu u mnie na stałe podjął zaraz o tym jak oświadczyłam, że zajmę się śniadaniem.
- Właśnie o tym musimy porozmawiać. – Spojrzałam na nich uśmiechając się i ruchem ręki wygoniłam ich z kuchni. – Zmiatajcie teraz i idźcie się ubrać. Na śniadaniu macie być pachnący i czyści. Tylko nie zabrudźcie mi łazienek.
Trójka zaśmiała się i wyszła posłusznie na korytarz, po czym na piętro.
Kiedy wszystko stało na stole zawołałam ich i usiadłam na swoim miejscu czekając na atak. Nie było jednak aż tak źle jak sądziłam. Najpierw pojawił się Louis.
- Cześć, gdzie byłeś kiedy Niall chciał zjeść wszystko na surowo. – Zapytałam kiedy ten całował mnie w czoło na powitanie.
- Brałem prysznic. Co my tu mamy? – Już zapomniał o moim istnieniu. Zaśmiałam się.
- Naleśniki i tosty. Mam nadzieję, że wystarczy.
- Wczoraj po prostu byliśmy zmęczeni po długiej jeździe. Nie zatrzymywaliśmy się nigdzie. – Usiadł na krześle obok mnie i sięgnął po tost.
- Dzień dobry. – Zza framugi wyłonił się Harry. – Reszta już idzie. Chciałem zając dobre miejsce. – Uśmiechnął się do mnie i usiadł naprzeciwko Louisa.
Reszta zeszła razem, Liam i Niall mieli jeszcze mokre włosy.
- Przepraszamy, że tak zwaliliśmy się tobie na głowę. – Zaczął Liam który zlekceważył jako jedyny stół zastawiony smakołykami. – Ale to była pierwsza myśl jaka wpadła nam do głowy. Jak widać chyba niepotrzebna. To że zwialiśmy sprawia, że wyglądamy i zachowujemy się jak winni.
- Mówimy tu o mnie Liam. Wszystko przeze mnie. – Rzucił Zayn drapiąc się po ramieniu ze zdenerwowania.
- Ale nawet jeżeli chodzi o ciebie, to o nas, tak? – Reszta pokiwała głowami, każdy miał pełną buzię. Wyglądali przy tym komicznie.  – Poza tym, wcale nie jest powiedziane, że coś jej zrobiłeś. Przecież nie pamiętasz, byłeś pijany.
- Niestety tak. – Mruknął podejrzany. 
- Możecie zostać ile chcecie. O ile pomożecie mi we wspólnym mieszkaniu..  – Chciałam mówić dalej ale przerwano mi.
- Ja zapłacę za jedzenie! – Krzyknął Niall niemalże opluwając siedzącego naprzeciwko Liama.
- Ja za wodę! Biorę długie kąpiele. – Przyznał się bez bicia Harry.
- Mogę zapłacić za gaz.. -  rzucił Liam.
- Ja za prąd. – Uśmiechnął się Zayn.
- A ja .. po prostu będę. – Powiedział Lou od razu zostając obrzuconym kawałkami naleśników. – Dobrze. Telefon zostaw mnie. – Uśmiechnął się do mnie i szturchnął lekko bosą stopą w łydkę.
- Nie chciałam żebyście za wszystko płacili.. chodziło mi o coś innego..- Znowu zaczęli mówić.
- Ale dla nas to pryszcz. Zarobiliśmy już trochę. I chcemy ci pomóc.
- Czyli jednak macie zamiar zostać na długo? – Zapytałam niepewnie, co ich nawet nie ruszyło. Kochałam w nich to że mogłam być szczera.
- Nawet gdybyśmy mieli zawitać tu tylko na trzy dni. Opłacimy cały miesiąc pasuje? – Zapytał Liam.
- Wiecie że nie o to mi chodziło. Po prostu nie zostawiajcie po sobie takiego bajzlu. – Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Ok. Będziemy po sobie sprzątać. – Obiecał Harry i sięgnął po naleśnika.
Westchnęłam wszystko poszło nie tak. Cała rozmowa. Czułam się niezręcznie kiedy zaoferowali mi pomoc finansową. Do tego nie wiedziałam na ile zostają i jak dalej potoczy się sprawa.
- Dobrze… a co zrobicie z tą dziewczyną? Będą was przecież szukać.
- Na razie nie. Jestem tylko podejrzany. Jeszcze nie była nawet przesłuchiwana. – powiedział Zayn.
- Skąd wiesz? – Zapytałam.
- O wszystkim mówi mi nasz manager.
- Pozwolił wam wyjechać.
- W pewnym sensie.
Westchnęłam. Louis zauważył, że jestem niezadowolona z faktu, że wiem tak mało.
- Chodzi o to, że tam siedzieliby nam na ogonie dziennikarze i cała reszta. Wiedzą, że mogą nas szukać w naszych domach. U ciebie nikt nie będzie nas szukał. - Pokiwałam głową.
- A poza tym.. - zaczął niepewnie Harry. - Chcieliśmy cię prosić o małą przysługę.
Skrzywiłam się lekko. Już wiedziałam, że wcale nie będzie taka mała. Chłopcy patrzyli po sobie i walczyli na wzrok, chcąc zmusić innych by zaczęli temat.
- Louis.. możesz powiedzieć o co chodzi?- Zwróciłam się w końcu do chłopaka. Reszta odetchnęła i wróciła do jedzenia. Louis odłożył teatralnie sztućce i wyprostował się.
- Chodzi o to, żebyś pojechała tam..
- O nie! Louis proszę cię!
- Ale Eleanor wysłuchaj mnie. - Chwycił mnie za rękę którą zaczęłam wymachiwać. - Chcemy.. to znaczy prosimy cię wszyscy, abyś pojechała tam i zrobiła zwiady..
- Ale mówiliście, że wasz manager..- Przerwałam mu po czym on mnie.
- Ale El, on nie może porozmawiać bezpośrednio z nią.
Zaśmiałam się.
- Chcecie, żebym ją wypytała o to co się stało? Jako kto? To niedorzeczne. Przemyśleliście to w ogóle?
- Właśnie chyba nie do końca.. - mruknął Zayn.
- Nie! Wszystko przemyślane. - Podskoczył na krześle Niall. - Na początek myśleliśmy, że możesz podać się za dziennikarkę.  Później wpadliśmy, że możesz podać się za jej koleżankę.
- Niall, koleżankę by pamiętała... - powiedział pogardliwie Harry. - I w cale nie rozważaliśmy twojego pomysłu.
- Mogę podać się za tę dziennikarkę.- Powiedziałam głośno zanim zaczną się sprzeczać. Wszyscy odwrócili się w moją stronę. Mina każdego wyrażała coś innego. Uśmiechnęłam się zwracając się do Louisa.
- Jeśli to ma wam pomóc. Ale jak mam ją namówić do wywiadu?
- Ona chętnie rozpowiada co jej zrobiłem. Jakby chciała nam zaszkodzić. - Powiedział Liam.
- Dobrze. Do Londynu w końcu trzy godziny jazdy. Mogę poświęcić jeden dzień. Jutro z samego rana wyruszam. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam sprzątać ze stołu. Wtedy chłopcy zaprotestowali i kazali mi iść odpocząć. Sami zabrali się za sprzątanie. Uśmiechnęłam się i poszłam do siebie rozmyślać jak to wszystko rozegrać.

Przemierzałam ulice Londynu ubrana w jedyny kostium jaki miałam w swojej garderobie. Perły obijały mi się o dekolt a wysokie obcasy uwierały. W czarnej torbie taszczyłam dyktafon i notatnik. Zaopatrzyłam się we wszystko co może być potrzebne dziennikarce i wymalowałam się jak dziwka. Ale chłopcy powiedzieli, że tak wyglądam dojrzalej. Podeszłam pod wskazany adres. Była dwunasta. Westchnęłam i zadzwoniłam domofonem.
- Słucham? - Usłyszałam niski głos męski.
- Dzień dobry. Z tej strony Natalie Brown radio lokalne Manchester. Byłam umówiona na rozmowę z Amy Pray. - Odetchnęłam z ulgą kiedy wypowiedziałam wszystko tak jak sobie zaplanowałam, bez zająknięcia.
Po chwili usłyszałam dźwięk otwierania drzwi i pchnęłam je mocno wchodząc na klatkę wysokiej kamienicy.
Wszystko było możliwe dzięki managerowi chłopaków, który zadzwonił do odpowiednich ludzi i umówił niejaką Natalie Brown na wywiad z Amy. Kiedy podeszłam do drzwi one uchyliły się zanim jeszcze zdążyłam zapukać. Rosły mężczyzna w ciemnych okularach na nosie i naciągniętym na ciało garniturze zaprowadził mnie do odpowiedniego pokoju, gdzie na kanapie siedziała owa Amy. Skrzywiłam się. Suka.
Podziękowałam i pewnym krokiem podeszłam do dziewczyny witając się z nią uściśnięciem ręki.
- Dzień dobry. Natalie Brown.
- Amy Pray. - Odpowiedziała niepewnie. Kiedy usiadłam na przeciwko niej i dopiero zauważyłam jak bardzo pokiereszowaną twarz. Ciemne okulary zasłaniały jej prawie całą twarz, która była blada i cała posiniaczona. Miałam wrażenie, że jest jakaś dziwna. Zdziwiona moją obecnością. Wyciągnęłam z torby dyktafon i położyłam go na stoliku włączając.
- Więc Amy... - Zaczęłam, ale dziewczyna szybko chwyciła za nagrywarkę i wyłączyła ją.
- Eleanor? - Powiedziała i ściągnęła okulary. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
- Hannah? - Dziewczyna pokiwała głową i pozbawiła się peruki.

_______________________________________________________
Już 20 rozdział! Mam nadzieję, że obsypiecie mnie komentarzami z okazji świąt.
Życzę wam wszystkiego najlepszego z okazji Wielkanocy.
+ dajcie znać czy dobrze ustawiłam komentarze i czy już nie trzeba wpisywać tego głupiego hasła.
Czekam na wasze opinie. Wtedy dopiero wezmę się za następny rozdział.

sobota, 31 marca 2012

19 Lou możesz zacząć mówić. Przerażasz mnie.

W poprzednim rozdziale: Eleanor udała się na koncert One Direction Zorganizowany w szkole Louisa w Doncaster. Początkowo miała problemy z dostaniem się za kulisy szkolnej auli, a zależało jej na czasie bo chłopcy mięli bardzo napięty grafik. Chłopakowi jednak udaje się znaleźć wolną godzinę i udają się na rampę w opuszczonym skate parku, tam gdzie spędzali niegdyś najwięcej czasu. W końcu nadjeżdżają chłopaki i poganiają Louisa. Zespół musi się przygotować do finału Xfactora.

Dziewczyny siedziały na moim łóżku z minami jakby oglądały jedną z najlepszych komedii romantycznych jakie zostały nagrane. Opowiadałam im wszystko co działo się kilka dni temu. Nawet nie wiedziałam kiedy, nie liczyłam już czasu. Chodziłam do pracy. Żyłam od telefonu Louisa do telefonu. Od programu do programu. Byłam zła na siebie, że tak wciągnęłam się ten związek, ale co innego miałam zrobić, kochałam go od dawna. Ale gdyby coś poszło nie tak..
- El.. no i co działo się dalej? - Dopytywała Bianka. No tak przerwałam opowieść.
- Odjechali. Chłopcy mi pomachali i tyle ich widziałam. Koniec baśni. 
- Yh.. nie chce mi się wierzyć, że całowałaś się z moim kuzynem. - Bianka wykrzywiła twarz w śmiesznym grymasie i pokazała mi język. 
- Chciałabyś poznać kogoś takiego jak on. Uwierz mi. - Powiedziałam z uśmiechem na ustach i przyciągnęłam do siebie kolana. 
- Ciekawe co teraz robią. Podoba mi się Niall.. chciałabym go poznać. Ty miałaś już to szczęście. - Angie rzuciła mi piorunujące spojrzenie po czym zaśmiała się typowym dla siebie chichotem.
- Przedstawię kiedyś was sobie. Obiecuję. - Mrugnęłam i podniosłam się z miejsca.- Chodźcie zaraz finał, nie chcę tego przegapić. Mam dobre przeczucia. 
Usiadłyśmy wygodnie na kanapie i włączyłyśmy telewizor. Do programu było dwadzieścia minut, ale chciałam mieć pewność że nie przegapię ani sekundy. Zadzwonił telefon. Trudno powtórzyć bieg jaki wykonałam by odebrać połączenie. 
- Tak ? - Zapytałam nie patrząc nawet kto dzwoni. Poza tym chyba już wiedziałam. 
- Heeeeej! - Odsunęłam słuchawkę od ucha i zaśmiałam się do siebie. To byli chłopcy. W tle było też słychać wrzaski fanów. Zgadywałam, ze byli za kulisami. 
- El? El słyszysz mnie!?
- Tak słyszę! - Śmiałam się jak głupia a dziewczyny patrzyły na mnie dziwnym wzrokiem. Opuściłam pokój by móc cieszyć się do woli.
- Za chwilę finały. Chciałem cię jeszcze usłyszeć przed tym całym cyrkiem. 
- Trzymam kciuki za was. Jestem pewna że wygracie! - Skakałam po pokoju jak kauczukowa piłeczka trzymając dłoń przy ustach by nie brzmieć jak idiotka lub co gorsza jedna z ich fanek. 
- Chłopaki cię pozdrawiają i każą trzymać kciuki.
- Przecież mówię że będę! Louis będę aż mi ścierpną a później jeszcze mocniej. - Zaśmiałam się. 
- Musimy lecieć. Zaraz się zaczyna! 
- Wygraj to. - Walczyłam ze sobą czy nie powiedzieć tych słów. Czy przypadkiem nie było za wcześnie. 
- Wygramy! Pa!
- Pa! 
Nie powiedział. Więc dobrze, że i ja nie wyznałam że go kocham. Ale w sumie może on czekał aż ja to powiem. Nie będę się teraz tym zadręczać. Muszę zobaczyć jak mój Lou radzi sobie na scenie.
http://www.youtube.com/watch?v=2lGikFzYlnc
Przed oczyma stanęła mi cała sytuacja sprzed kilku dni kiedy po raz pierwszy za kulisami sceny w szkole Louisa wszystko stało się jasne. Kiedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy i słyszałam chłopaków na żywo.
Zamyśliłam się i przeoczyłam połowę wykonania Rebbeki. Potrząsnęłam głową by wrócić do rzeczywistości. Po chwili siedziałyśmy z telefonami w dłoniach i wysyłałyśmy sms za smsem. Ciężko było pisać z zaciśniętymi kciukami, ale starałam się robić co w mojej mocy. Byłam rozdrażniona i nie dało się ze mną rozmawiać. Wolałam być tam na miejscu przy nim. W końcu doszło do zamknięcia głosowania i ogłoszeniu wyników. Byłam jak tykająca bomba. Sama się sobie dziwiłam, że nie zemdlałam.
http://www.youtube.com/watch?v=hX58u9F38hY

- El.. ? Eleanor. - Angie i Bianka machały mi rękoma przed oczyma. W końcu udało mi się ocknąć i spojrzeć na przyjaciółki.
- Przegrali. Louis musi być załamany.. muszę do niego jechać! - Podniosłam się z miejsca będąc gotową choćby teraz udać się do londynu gdzie kręcony był program.
- El, nie wygłupiaj się! Przecież wcale nie przegrali. Trzecie miejsce to nic takiego. Przecież i tak są na drodze do rozpoczęcia wspaniałej kariery. Mają tysiące fanek. Nie ma szans by nie śpiewali dalej. W końcu sam Zayn powiedział że nie mają zamiaru przestawać. - Angie miała rację. Co nie zmieniało faktu że byłam pewna i przygotowana na to że wygrają ten program.
- Chyba nie ma sensu bym teraz do nich dzwoniła prawda?
Dziewczyny przytaknęły.
- Teraz znając życie będą jakieś wywiady.. pewnie też są zmęczeni.
- Ale jak nie wyślę mu smsa będzie myślał, że.. że..
- Nic nie będzie myślał. Teraz ma inne rzeczy na głowie.
- Czy już zawsze tak będzie. Że będzie miał inne rzeczy na głowie?
Dziewczyny tylko spojrzały na siebie po czym przeniosły wzrok na mnie wzruszając beznamiętnie ramionami. Odetchnęłam i opadłam na oparcie kanapy.
- Nie wiem co mam robić. W końcu... ah. - Byłam bezsilna. I czułam się tym strasznie.

Dwa dni później zabrzmiał mój telefon.
" Wracam do domu. Będę z samego rana."
Pokazałam wiadomość dziewczynom, które mieszkały ze mną od kilku dni. Uśmiechnęłam się i podskoczyłam najpierw zrywając się na nogi.
- Chyba nie będziecie mogły zostać dzisiaj na noc. - Uśmiechnęłam się i wygoniłam czym prędzej dziewczyny z domu.

Rano wstałam wcześniej i przygotowałam wielkie śniadanie. Byłam przygotowana że chłopak będzie głodny po całonocnej jeździe. Byłam ciekawa powodu dlaczego zdecydował się tak szybko wrócić. Czy nie mięli nic do załatwiania w stolicy? W końcu skończył się program.. ale o czym ja właściwie myślę. Tak chciałam go zobaczyć, nie czas na głupie rozmyślania. Postawiłam wszystko na stole. Zrobiłam i naleśniki i jajka. Warzywa i owoce. Byłam przygotowana na wszystko. Całe szczęście.
Kiedy usłyszałam że samochód podjeżdża pod mój dom zostawiłam wszystko w cholerę i podbiegłam do okna upewnić się, że to Lou. Zbladła mi mina kiedy okazało się, że nie jest sam. Uśmiechnęłam się mimowolnie i pomachałam do chłopaka. Widać było po nim, że nie jest zadowolony z faktu, że nie wyjawił mi całej prawdy a propos swojego przyjazdu do mnie. Otworzyłam drzwi kiedy wiedziałam, że goście czekają.
- Cześć wszystkim. Lou nie uprzedzał, że będziecie wszyscy.
Wszyscy członkowie One Direction stali przed moim domem uśmiechnięci od ucha do ucha. Zaczęli krzyczeć i wciągnęli mnie do środka. Mięli ze sobą torby jakby byli gotowi do przeprowadzki.
- Eleanor.. musimy porozmawiać. - Powiedział Louis patrząc na mnie jakby szykowało się coś co miało zmienić dzieje świata.
- Zaraz Lou. - Uśmiechnęłam się starając się zachować pozory. - Najpierw zjedzmy. Nie chcę żeby to co przygotowałam zmarnowało się. Chyba do tego nie dopuścicie? - Zwróciłam się do chłopaków. Ale ich już nie było. Siedzieli przy stole i zajadali się śniadaniem które miało być dla mnie i dla mojego chłopaka. Podrapałam się po skroni i zagryzłam wargę. Tego na pewno się nie spodziewałam.
- Ślicznie mieszkasz. - Powiedział Niall.
- Masz sos na brodzie.. i dziękuję. - Odpowiedziałam śmiejąc się. - Nie zdążyłam wam nawet podziękować wygranej!
- Chyba przegranej. - Zaśmiał się Harry niechcący opluwając talerz Liama.
- Jestem pewna, że zrobicie większą karierę niż wygrany. Już dzieją się cuda na kiju z waszymi fankami.
- No właśnie.. - mruknął cicho Zayn. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić. Ale wiedziałam, że już za chwilę się dowiem.
- A teraz! -Klasnęłam w dłonie chcąc każdego z chłopaków zainteresować moją osobą. - Czy moglibyście mi wytłumaczyć.. co się tutaj dzieje ? Proszę.
Chłopaki spojrzeli po sobie wyglądając przy tym dość komicznie a zarazem tajemniczo.
- Przerażacie mnie.. dowiem się do jest grane. Chyba na to zasługuję. Naszliście mnie całą zgrają i chcę wiedzieć co mnie czeka.
- Louis ty powinieneś to zrobić. Poczekamy tutaj. - Powiedział Liam. Przeniosłam momentalnie wzrok z niego na Lou i uniosłam brwi czekając na jego reakcję.
- Chodźmy do twojego pokoju. Wy tu zaczekajcie. - Wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy w stronę schodów. Przed wejściem na pierwszy schodek odwróciłam się wymachując w kierunku chłopaków wskazującym palcem.
- A wy.. posprzątacie to wszystko. - Zaśmiałam się chcąc złagodzić atmosferę. Nie udało się. Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc całej sytuacji i potruchtałam do swojego pokoju gdzie już czekał na mnie Louis. Zamknęłam za sobą drzwi opierając się o nie plecami. Siedział na obrotowym krześle przy moim biurku i wpatrywał się w okno. Teraz zdałam sobie sprawę, że nie chodzi o byle błahostkę.
- Lou możesz zacząć mówić. Przerażasz mnie. Zawsze byłeś zabójczo szczery, na przykład ostatnio za kulisami w szkole, teraz mógłbyś zachować się tak samo.
W końcu podniósł wzrok. To w jaki sposób na mnie spojrzał, było jeszcze gorsze niż kiedy gapił się w okno.
- Jesteśmy oskarżeni o brutalne pobicie fanki.
Wytrzeszczyłam oczy opadając lekko na łóżko.
- A .. zrobiliście to?
- Oczywiście, że nie. - Odpowiedział od razu wstając z krzesła i chodząc po pokoju jak poparzony.
- Udowodnijcie więc że to nie wy. - Przyłożyłam dłoń do czoła. - Czekaj czekaj.. czy to dlatego tu jesteście? Uciekliście przed policją.. Louis to jest podejrzane. Zachowujecie się jak winni.
- Spanikowaliśmy. Cały Londyn o tym trąbi.
- Opowiedz mi jak to było. Od początku całą historię.
- Chyba lepiej żeby Liam to zrobił..
- Nie Lou.. - chwyciłam go za rękę kiedy już chciał udać się po chłopaka. - Ty to zrób. - Pociągnęłam go lekko ku sobie zmuszając by usiadł koło mnie na łóżku.
- Ona.. Ta fanka. Ma na imię Amy. Była bardzo nachalna od początku programu. Widywaliśmy ją za kulisami niemal każdego występu. Okazało się, że jest córką jednego z producentów, więc nie miała problemu deptać nam po piętach. Pokazywała się też na każdym koncercie poza programem.
- Była w Doncaster? Wtedy w szkole?
- Nie. Tam akurat nie. Zaczepiała nas także na imprezach po programie. Na różnych wywiadach, po prostu, nie wiem jak ona to robiła, ale była wszędzie. W końcu.. wczoraj po finale, kiedy zajęliśmy trzecie miejsce, Zayn był trochę wkurzony. Poszliśmy na domówkę do ojca tej dziewczyny, bo każdy tam był. Dom był ogromny, mógłby być równie dobrze ekskluzywnym klubem. Każdy z nas coś wypił, ale Zayn chyba trochę przesadził. Amy go zaczepiła i zaczęła rozmawiać. Mięliśmy go na oku, ale trzymaliśmy się z daleka, nie chcieliśmy by i nas się uczepiła. Mięliśmy jej po prostu po dziurki w nosie, była naprawdę nachalna. Raz wpadła Harry'emu do garderoby. Mniejsza o to. Nagle zauważyłem że zniknęli.

- Zaciągnęła mnie do jakiegoś pokoju..
Odwróciłam się ku drzwiom, gdzie o framugę stał oparty sam Zayn. Uśmiechnęłam się do niego lekko by zachęcić go do wejścia i ośmielić.
- .. w sumie nie pamiętam za wiele. Zaczęła mnie całować. Nie byłem dłużny. Ale kiedy zaczęła ściągać ze mnie ubrania ocknąłem się wstałem z łóżka. Chciałem wyjść, ale pobiegła za mną, szarpała mnie. Wyrwałem się z jej uścisku i zacząłem krzyczeć by mnie zostawiła. Kilka osób akurat kręciło się po korytarzu.
- Następnego dnia - wtrącił się Louis - dostaliśmy telefon, że znaleziono ją pobitą w toalecie. Wina padła głównie na Zayna. Tłumaczą sobie to tak, że wkurzył się na nią, że była tak bardzo nachalna.
- I teraz mamy problem. - Dodał Zayn.
- Przecież to głupota. Bardzo łatwo udowodnić waszą niewinność. W końcu to nie byłeś ty, prawda? - Zwróciłam się do Zayna.
- Nie wiem. Nie pamiętam. I to jest najgorsze.

____________________________________________
Komentujcie by jak najszybciej pojawił się kolejny rozdział.

TT: NedaPoland
pytania? formspring.me/stylesharryHGDD
drugie opowiadanie: http://aboutddstory.blogspot.com/

niedziela, 25 marca 2012

18 Znowu mnie zostawiasz

Czułam się niezręcznie chcąc cokolwiek napisać do Louisa. Wiedziałam już, że chłopak coś do mnie czuje. Pragnęłam usłyszeć to z jego ust od dawna, a kiedy to już się stało, nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy dalej byliśmy przyjaciółmi? Jak mam teraz z nim rozmawiać. Miałam nadzieję, że wszystko wyjaśni się podczas koncertu który mają dać chłopcy w Doncaster. Jakiś wysoko postawiony człowiek w X-factorze postanowił, że zespół odegra koncert w każdym z miast w jakiś mieszkają członkowie bandu. Co znaczyło, że czeka mnie spotkanie z Louisem. Nie wspominając już o całej reszcie. Nie kontaktowałam się z chłopakiem od czterech dni, czyli od dnia kiedy wypowiedział TE słowa. Od tamtej chwili chodziłam cała w skowronkach nie poznając sama siebie. Dziś po południu w liceum Louisa wszystko miało stać się jasne. Chciałam już mieć to za sobą.

Podjeżdżając pod szkołę do której uczęszcza.. uczęszczał Louis nie wiedziałam, że spotkam takie tłumy. Niewyobrażalne było to jak wiele dziewczyn mogło się zmieścić na tak małym dziedzińcu. Zatrzasnęłam drzwi samochodu przechodząc na drugą stronę ulicy. Nie było mowy żeby się przedrzeć przez tę zgraję fanek. Podniosłam się na palcach i szukałam jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. W pewnej chwili rozległy się wrzaski i piski dziewczyn i wszystkie ruszyły taranem przed siebie. Szkoła została otwarta i wszystkie pobiegły zająć jak najlepsze miejsca w auli. Oczywiście prawie wszystkie, spora część wolała zostać na zewnątrz i powitać chłopaków, którzy... właśnie nadjechali. Poczułam uderzenie i podparłam się dłońmi o ziemię by nie runąć twarzą o beton. Przez sekundę widziałam owy czarny wielki samochód, ale teraz widziałam tylko kolorowe koszulki fanek i ich plakaty. Przecież Louis mi nie ucieknie, będziemy mogli mieć chwilę dla siebie. Po chwili kiedy zespół wtoczył się do szkoły zostałam sama na pustej ulicy.
- Nie idziesz na koncert? - Zapytał mężczyzna wysiadający z samochodu chłopaków. Ich kierowca.
- Muszę złapać powietrze. - Uśmiechnęłam się.
- Nie wyglądasz na fankę. Inaczej byłabyś już w środku.
- Jestem przyjaciółką Louisa. Na pewno znajdzie dla mnie czas po występie.
- Oj nie wiem kochanie. Po występie od razu wyruszamy do Bradford. Tam skąd pochodzi Zayn. Chłopcy mają bardzo napięty grafik.
Poczułam jak mięśnie twarzy spinają mi się a usta wykrzywia zdesperowany grymas.
- Dziękuję panu! - Krzyknęłam będąc już podczas szalonego pościgu w kierunku wejścia do budynku.
Oczywiście wszystko zastawione przez fanki. Westchnęłam. Moją uwagę zwrócił jednak napis ja drzwiach przy toalecie. "Weście za kulisy. Tylko dla aktorów." Niewiele myśląc chwyciłam za klamkę i wślizgnęłam się do środka. Mogłam się spodziewać, że kilka innych dziewczyn też wpadnie na taki sam pomysł. Na szczęście ludzie z x factora też i zastawili wejście.
- A ty pewnie jesteś kolejną Eleanor Calder? - zwrócił się do mnie jeden z mięśniaków w czarnym garniturze.
- Tak. Ale dlaczego kol.. podajecie się za Eleanor? - Zwróciłam się po chwili do dziewczynek, miały może z 14 lat. Skinęły lekko głowami uśmiechając się podejrzanie.
- Ale to naprawdę ja .. - ignorując fanki podeszłam do ochroniarzy. - Chcę się zobaczyć z Louisem.
- Jak się macie Doncaster!!!! - Zabrzmiał głos ze sceny.
- To on! Wszędzie poznam jego głos.
- Tak się składa, że my też. - Powiedziała jedna z fanek.
Wtedy uświadomiłam sobie co tu jest naprawdę grane. Ja cały czas traktowałam to jako jakiś konkurs, a dla One Direction to był intensywny początek kariery. Prawdziwej kariery. Westchnęłam.
- Jak mam udowodnić, że jestem przyjaciółką Lou? Musiał wspominać o mnie. Jest gdzieś tu może jego mama, ona mnie pozna potwierdzi, że nie jestem fanką.
Ochroniarze spojrzeli po sobie.
- Na pewno chcesz przejść przez test?
- Test? - Skrzywiłam się lekko. - Matko gdzie ja jestem? To jakiś absurd, nie wierzę w całą tą sytuację. - Spojrzałam na mężczyzn. Nie żartowali. - Dawajcie ten test. - Mruknęłam w końcu.
- To żaden absurd. Zawsze tak jest. Podaj wasz ulubiony film.
- Takie proste?
- One nie przeszły.- Wskazał na naburmuszone dziewczyny po czym wyprowadził je zza kulis na korytarz.
- RRRrrr.. - powiedziałam do drugiego który uśmiechnął się po czym odsunął dając mi przejście.
Ominęłam go i powędrowałam dalej wąskim ciemnym korytarzem. Po chwili moim oczom ukazał się bok sceny i skaczący po niej chłopcy. Był oczywiście i Lou. Odsunęłam się na bok chcąc zobaczyć widownię. Był to naprawdę spory tłum. Uśmiechnęłam się do siebie i na stałe przeniosłam wzrok na mojego przyjaciela. Wydawał się inny niż zawsze. Bardziej pewny siebie, odważny. Skakał po scenie, jakby robił to od dawna. Gdzie ja byłam podczas całego tego cyrku? Po drugiej stronie sceny w dalszej części kulis ujrzałam mamę i siostry Lou. Uśmiechnęłam się i zamachałam do nich, odpowiedziały mi tym samym a mała Daisy, prawie nie wpadła na scenę chcąc się ze mną przywitać.
Miałam nadzieję, że koncert będzie dłuższy, skończyło się jednak na kilku piosenkach i dwóch bisach, ze względu na brak czasu. Chłopcy machali i żegnali się z widownią w końcu zniknęli za kulisami od strony gdzie stała mama Lou. Chyba byłam po jakieś wadliwej stronie kulis.
- Lou! - Krzyknęłam chcąc go zatrzymać. - Louis! - Nie mogłam jednak przekrzyczeć publiki która domagała się o powrót chłopaków. Zauważyłam, że mama chłopaka łapie go za ramię i wskazuje mnie. Wtedy chłopak odwrócił się, a na twarzy malował mu się najwspanialszy uśmiech jaki kiedykolwiek u niego widziałam. Ruszył biegiem w moim kierunku zapominając, że musi pokonać scenę, w tym momencie rozległy się wrzaski fanek mających nadzieję, że chłopaki wrócą jeszcze na scenę, ale on był już w moich ramionach. Objęłam go mocno i poczułam jak unosi mnie do góry. Wtuliłam się w zagłębienie na jego szyi.
- El. Tak strasznie mi ciebie brakowało. Tyle czasu się nie widzieliśmy.
Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, zorientowałam się że płaczę. W końcu na moich policzkach zagościły łzy szczęścia, żadne inne.
Chłopak chwycił mnie za policzki i kciukami starł strużki łez.
- Popatrz jaki szał. W mojej własnej szkole dałem koncert, ze swoim zespołem. Dasz wiarę?
- Ja.. - Zachłysnęłam się własnym szczęściem. Pokręciłam przecząco głową chcąc mu przekazać żeby dał mi chwilę na ogarnięcie wszystkiego.
- Hah.. chodź tu! - Objął mnie ponownie i wbił palce w moje plecy. Po chwili poczułam że osuwam się na ziemię a później jestem chwytana i stawiana do pionu. To chłopcy przybyli by się przywitać rzucając się na nas.
- Obłęd! Patrzcie ile tu jest ludzi! Whooa!
- Matko dalej krzyczą!
Podniosłam wzrok orientując się kogo mam przed sobą. Odkleiłam się od Louisa i spojrzałam na chłopaków.
- Eleanor. Poznaj Harry'ego, Niall'a, Liam'a i Zayn'a. - Lou wskazywał po kolei każdego z nich. - Chłopaki to Eleanor. - Wskazał ty razem moje oblicze.
- Cześć w końcu was widzę na żywo, a nie za szkłem. - Powiedziałam i zgarnęłam włosy z twarzy.
- Było aż tak źle? - Zapytał Harry. A cała reszta zaśmiała się.
- Na mój widok tak się wzruszyła. - Powiedział  dumnie śmiejąc się Lou obejmując mnie ramieniem.
- Tak jasne. - Zażartował Zayn dał chłopakom do zrozumienia, że ładnie było się przywitać, ale pora zostawić nas samych. Racja i tak czas nas gonił... to znaczy ich gonił.
- Zaraz musisz wyjeżdżać. - Stwierdziłam rzecz oczywistą i oparłam się o ścianę lustrując jego twarz.
- Tak. Wszystko dzieje się tak szybko. A choć na chwilę chciałbym się zatrzymać i móc wszystko z tobą wyjaśnić.  Poświęcić się bardziej tobie.
- Nie musisz tego robić. Jestem wytrwała. - Uśmiechnęłam się i zorientowałam, że zabrzmiałam jak jego dziewczyna. Dlatego dodałam od razu, tłumacząc się nieśmiało. - Jeżeli chcesz, żebym była dla ciebie wytrwała. I o ile chcesz, żebym..
Zamknął mnie pocałunkiem. Spięłam ręce przy sobie zaskoczona gestem, ale po chwili położyłam dłonie na jego szyi i podniosłam się na palcach. Pocałunek trwał za krótko.
- Od zawsze byłaś tylko moja. Nie wiem dlaczego cokolwiek mi to przysłoniło. Przepraszam, za wszystko co złego cię spotkało.
- To nic w porównaniu z tym co teraz ze mną robisz. - Zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka. - Tak długo czekałam, a ty musisz już jechać..
- Wrócę. To wszystko nie może trwać wiecznie.
- Nie Lou. Chyba nie widzisz co się dzieje. Fanek będzie coraz więcej. To dopiero początek programu a zobacz co masz przed sceną. To będzie trwało wiecznie.
- Wszystko będzie dobrze. Obiecaj.
Spojrzałam na niego ponownie i przytaknęłam.
- Ile mamy jeszcze czasu? - Zapytałam wychylając się lekko i szukając jakichkolwiek oznak tego, że zespół musi już wyjeżdżać.
- Nie wiem. - Chłopak nie spuścił ze mnie wzroku ani na chwilę. Czułam się przez to naprawdę niesamowicie. - Sądzę, że będę mógł cię porwać na godzinkę.
Otworzyłam szeroko oczy. Spodziewałam się, że będziemy mięli o wiele mniej czasu.
- Chodźmy gdzieś gdzie nie będzie tego całego szału. - Uśmiechnął się i obejmując mnie w talii poprowadził ku wyjściu.

- Chodź. - Uśmiechnął się chłopak i wyciągnął w moim kierunku rękę. Od razu chwyciłam za nią i wspięłam się po rampie. Po tak długim czasie znowu trafiliśmy w nasze ulubione miejsce. Nie czułam się tak przewidywałam, nie byłam skrępowana. Wręcz przeciwnie, było tak jak dawniej a ja czułam się w pełni swobodnie.
- Jak ci się żyje z chłopakami? - Zapytałam siadając po turecku przodem do chłopaka, przysuwając się tak by być jak najbliżej niego.
- Oni są szaleni. Nigdy się nie nudzimy, żaden nie pozwoli na to by było nam choć przez chwilę nudno. Każdy ma swoje charakterystyczne cechy, które umiemy na pamięć. Najtrudniej było zaaklimatyzować się Zayn'owi, nie spodziewał się, że wyląduje w zespole, ale teraz nawet on jest w stu procentach pochłonięty naszą paczką. - A więc tak. Najpierw moją konkurencją była Hannah teraz chłopaki. Zaśmiałam się w duchu rozmyślając. Jednak ich nie mogłam traktować w ten sposób, byli wspaniali.
- Chciałbym cię zabrać ze sobą. - Powiedział i chwycił mnie za rękaw koszulki.
- Też bym chciała pojechać z tobą. Ale skup się na karierze i rób to w czym jesteś najlepszy. Śpiewaj i rozbawiaj publikę. Ja zawsze będę cię wspierać.
- Wiem o tym. Jesteś najlepsza.
Godzina na rozmowie z Louisem zdawała się być minutą. Spojrzałam w końcu na zegarek.
- Lou! Powinniśmy już się zbierać. Zaraz wyjeżdżacie.
- Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? - Zaśmiał się chłopak.- Spokojnie napisałem do Harry;ego na jakiej ulicy jesteśmy, przyjadą po mnie tu i pojedziemy dalej. W zasadzie, masz rację powinni już tu być. - Chłopak odwrócił wzrok w stronę jezdni. Zauważyłam w oddali nadjeżdżający czarny samochód. Chwyciłam momentalnie chłopaka za koszulę, a on aż się wzdrygnął.
- Znowu mnie zostawiasz. - Zaśmiałam się cicho pakując mu się na kolana i wtulając w niego jak małe dziecko. Zrobiłam to spontanicznie, w zasadzie zapomniałam o wstydzie mając na uwadze to, że za chwilę już go nie będzie. Chłopak zaśmiał się i objął mnie mocno całując w głowę.
- Odezwę się niedługo. Dzwoń kiedy chcesz. Najlepiej jak najczęściej.
- Dobrze. Uważaj na siebie. - Wspięłam się palcami po jego koszulce aż natrafiłam na jego twarz. Podniosłam się lekko by pocałować go najczulej jak potrafiłam. Od razu odwzajemnił pocałunek i objął mnie jeszcze mocniej. Słysząc że samochód podjechał oderwałam się od niego.
- Louis jedziemy! - Zawołał Liam otwierając okno.
Chłopak pocałował mnie ponownie i ściągnął ze swoich kolan orientując się wcześniej, że sama z nich nie zejdę.
- Pa Eleanor.
- Do zobaczenia. - Wydusiłam z siebie i czekałam aż chłopak zniknie w samochodzie.
- Paaa Eleanor! - Zawołali wszyscy chórem.
Odjechali. Przyłożyłam palce do ust. Ciągle czułam na sobie pocałunek Louisa. Ten na który tak długo czekałam.


_________________________
Bardzo proszę o komentarze.
Informacji o nowych rozdziałach możecie szukać na moim twitterze : NedaPoland
Pytać o cokolwiek możecie tu: http://formspring.me/stylesharryHGDD
Drugie opowiadanie: http://aboutddstory.blogspot.com/ naprawdę zapowiada sie dobra opowieść
Dziękuję wam za wszystko.